środa, 8 kwietnia 2015

Od Ferricio CD Vyreza

-Masz szczęście, że nie jestem w formie.- warknąłem i podszedłem z trudem do smoczyska. Aż podskoczyłem z wrażenia. To ON. Tej jedyny smok Kryształu, jak to zwali te nieznane smoki bogowie. Ja nie mam dla niego wielkiego szacunku, lecz jakoś trzeba się zachować. Smoki jego rasy są silne, ale nie dla mnie. Znam jedną, małą sztuczkę, by uniknąć kontrolowania mojej krwi.
-Och, Pierzasty Smoku Krwi, wybacz moje zachowanie.- powiedziałem ze szyderskim uśmieszkiem i pomogłem mu wstać tak, by nie dotknąć kryształu. Właściwie, to kryształ był... Błyszczący. I dawał siłę, której nikt nie może posiąść... Ach, marzenia. Dotknąłbym go małym pazurkiem chociaż...
I stało się, wyciągnąłem łapę ku niemu, ale smok mi przeszkodził. Złapał mnie swoim umięśnionym, smukłym ogonem i warknął ostrzegawczo.
-Ani mi się waż.- syknął i pokazał kły. Ale... Błądził wzrokiem po okolicy, nie mogąc skierować się pyskiem ku mnie. Czyżby był ślepy? Może, lecz jak na razie chciałbym odzyskać władzę w prawicy.
Syknąłem, a moje oczy błysnęły jak srebro. Zacząłem się szarpać i zdecydowałem się na ostateczny ruch: wgryzłem mu się w ogon, a on ryknął. Jeju, nie wiedziałem, że jestem taki silny.
-Spokojnie już. Nie wiesz, kogo masz przed sobą.- oznajmiłem, puszczając smoka.
-A kimże jesteś, stary pyrku?- rzucił, mrużąc oczy. W końcu skierował swój wzrok ku mnie. Uśmiechnąłem się leciutko, i chciałem powiedzieć Betha, lecz coś mnie skusiło, bym...
-Jestem Alphą, mój drogi. Alphą wielkiego królestwa.- tak w sumie rzeczy, to byłem Alphą. Lecz nieaktualną. Byłem tylko zwykłą, chociaż niezwykłą zarazem Bethą. Ale na obecną chwilę nic mu nie powiem, by mnie nie wykończył. Jeżeli będę się ukrywać przed Shinarrą, to może się nie wyda.
-A jakiegoż?- dopytywał się. Miałem już dość, więc warknąłem.
-Wspólnota Nagarr. Jak chcesz, możesz dołączyć.- smok podskoczył i zadrżał. Jakby znalazł właśnie to, co chciał odnaleźć.
-Mógłbym dołączyć, Alpho?- spytał, chowając kryształ. Ukłonił się lekko, zamykając oczy.
-Jeżeli mnie nie zabijesz, to tak.- na moim pysku ponownie zawitał uśmiech.
-Jestem Ferricio Hypteborn II, lecz zwracaj się do mnie Ferricio. Co nie znaczy, że możesz mówić do mnie inaczej.
-Dobrze, Ferricio.- kiwnął łbem na tak.
-Ja zwę się Vyrez, i z tego co słyszałem, to wiesz, kim jestem.- dodał po chwili.
Oby Shinarra nie dowiedziała się o moim małym występku.
<Vyrez? Nie zabijesz mnie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz